Dzień dobry, Pisze z wątpliwością, byłam wczoraj u ginekologa, z obawa grzybicy.Moje spostrzeżenia się potwierdzily. Dodatkowo nie mam okresu od 4 dni, bóle się że jestem w ciąży, ale lekarz po usg dopochwowym stwierdził że okres nadejdzie Witam, mam 18 lat, mam świetnego chłopaka już od 3 miesięcy i powinien to być najpięknieszy okres w moim życiu, a nie jest… Od pewnego czasu zauważyłam, że nie jestem już tak wrażliwa i uczuciowa jak kiedyś. Stałam się taka obojętna na wszystko. Nie potrafię się cieszyć z czegoś tak bardzo. Zobacz 8 odpowiedzi na pytanie: Czy mogę być w ciąży (jestem chłopakiem) Pytania . Wszystkie pytania; Tak, mam ukończone 18 lat. Anuluj Zobacz stron Jestem chłopakiem ,mam 12 lat. Mówiłem o tym mamie. Powiedziała mi że się rozwijam ito nic groźnego. Ten guzek ,a raczej 2 guzki są w brodawce sutkowej. Co to może być? Mam 12 lat i spóźnia mi się okres ? To powinna być moja 12 miesiączka , okres spóźnia mi się już ponad tydzień , a zazwyczaj miesiączki miałam ragularnie. Czy powinnam się martwić ? nie jestem w ciązy na 10000 %. Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2012-03-13 14:56:13. Jestem chłopakiem, mam 15 lat i tylko 155 cm wzrostu przy 44 kg wagi. W szkole w porównaniu do innych chłopców, a nawet dziewczyn, czuję się wyraźnie mniejszy. Czy taki wzrost, jaki mam, to normalne, czy może objaw jakiejś choroby? PS Od zeszłego roku przytyłem 1 kg i urosłem 3 cm. tk4dE. Witam! Ostatnio okres zakończył mi się 30 stycznia. Regularnie miesiączkę mam od 21 - 23 dni. Dziś jest 26 luty, a tu nadal brak okresu. Ostatnio współżyłam z chłopakiem 14 lutego i 21 lutego. On był zabezpieczony prezerwatywa (nie pękła), ja nie zażywam żadnych tabletek. Był to seks przerywany. Mój chłopak nie "doszedł" we mnie. Czy mogę być w ciąży? Jeżeli on miał prezerwatywę i nie "doszedł" we mnie? Jeju, a jeżeli jest to możliwe. Być może nie zauważyliśmy jak ta prezerwatywa pękła, może była taka mała dziurka... czy to możliwe, aby pęknięcie prezerwatywy było mało widoczne? Jestem w stresie. Czy to może być ciąża jeżeli okres spóźnia mi się tyle dni? Czy prezerwatywa daje 100% pewności, że się nie dojdzie do zapłodnienia? Proszę o pomoc. KOBIETA ponad rok temu Palenie w ciąży - świadomy wybór Witam! Prawdopodobieństwo, że zaszła Pani w ciążę, jest mniej niż minimalne- byli Państwo zabezpieczeni i prezerwatywa nie pękła. Miesiączka ma prawo od czasu do czasu spóźnić się, nawet u w pełni zdrowej kobiety. Obawa przed ciążą może również sprzyjać tego typu wahaniom długości cyklu. Dla uspokojenia się, może Pani wykonać test ciążowy- jego wynik powinien być już wiarygodny. Pozdrawiam serdecznie! 0 Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Stosunek z zabezpieczeniem pod koniec okresu a ryzyko zapłodnienia – odpowiada Lek. Paweł Baljon Skąpa miesiączka i wrażliwe brodawki: czy to możliwe objawy ciąży? – odpowiada Lek. Anna Syrkiewicz Jakie jeszcze inne mogą być przyczyny opóźnienia okresu? – odpowiada Dr n. med. Agnieszka Ledniowska Ból sutków w dniu owulacji – odpowiada Renata GrzechociĹska Spóźnia mi się okres. Czy mogę być w ciąży? – odpowiada Lek. Aneta Zwierzchowska 7 dzień bez okresu: Co robić? – odpowiada Redakcja abcZdrowie Opóźniony okres o 5 dni – odpowiada Lek. Anna Syrkiewicz Bardzo skąpy i jasnoczerwony okres po stosunku z pękniętą prezerwatywą – odpowiada Lek. Izabela Ławnicka Nie mam żadnych objawów ciąży - czy mimo to mogło dojść do zapłodnienia? – odpowiada Redakcja abcZdrowie Do ilu dni może się spóźniać miesiączka u 18-letniej kobiety? – odpowiada Lek. Magdalena Pikul artykuły Najlepsza odpowiedź Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 11:36 . taa . i co jeszcze . ` ? shabowy odpowiedział(a) o 11:36 To jest nie możliwe :> .` Żal mi cie zaje... nie no głupota się szerzy;9 cLiFfOrD odpowiedział(a) o 11:38 powiedz mamie że dostałeś pierwszej miesiączki xD i że babcią zostanie xD blocked odpowiedział(a) o 11:39 Urodź dziecko i użyj go jako tampona. wstawie odpowiedział(a) o 11:41 nic tu nie pomoże... chyba jedynie psychiatra... tylko lepiej wybierz takiego dobrego bo byle jaki to Ci nie pomoże...! ale nie martw sie głupota nie boli...! blocked odpowiedział(a) o 13:10 może frytki do tego ? :D:D:D:D:D:D blocked odpowiedział(a) o 01:21 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub mgr Magdalena Cieśluk-Toczek Psycholog, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od 2002 r. pracuje jako psychoterapeuta w nurcie… » Szanowna Pani Amelio, z Pani listu wynika, że chłopak, z którym Pani jest związana, od kilku lat boryka się z jakimiś poważnymi trudnościami. Bez bezpośredniej rozmowy i dokładniejszych informacji nie jest możliwe określenie obszaru, którego one dotyczą. Wahania nastroju bowiem mogą mieć źródło w różnych problemach. Rozumiem, że również dla Pani trudna do uniesienia jest emocjonalna niestabilność chłopaka. W takiej sytuacji sądzę, że dobrym pomysłem byłoby porozmawianie z nim o wizycie u specjalisty. Taka wizyta nie musi być zobowiązująca do długiego procesu, ale z pewnością wiele może wyjaśnić i uspokoić. Podczas takiej rozmowy osoba otrzymuje wsparcie oraz ewentualne wskazówki co do możliwości uzyskania pomocy. Proszę jednak pamiętać, że wizyta u psychologa musi mieć charakter dobrowolny. Bez chęci i zaangażowania osoby, która się na nią decyduje, pomoc jest bardzo utrudniona, a nawet często niemożliwa. Ponadto sądzę, że być może Pani również mogłaby skorzystać ze wsparcia psychologa, z uwagi na fakt pozostawania w związku pełnym napięcia i niestabilności przez okres prawie roku. Istnieje możliwość skorzystania z pomocy specjalistów naszej poradni. Z poważaniem, Magdalena Cieśluk-Toczek To są historie trzech kobiet, które pragną związku, ale jednocześnie unikają zaangażowania się w relację z mężczyzną. Świadomie, chcą zawiązku, wstydzą się samotności i lękiem napawa ich ewentualność, że mogłoby tak być, już na zawsze. Ale w życiu każdej z nich nie ma miejsca na relację z mężczyzną. 15/04/2009 @ 19:55 Agnieszka 30 lat Mam 30 lat, jestem samotna, czasami myślę że poprostu muszę czekać na tego jedynego i napewno się pojawi, a czasami a powtarza się to co jakiś czas wpadam w dół i myślę tylko o tym że coś chyba jednak ze mną nie tak że inni mają rodziny a ja wciąż jestem sama i boję się ze juz tak zostanie. Kiedy jestem w dołku nie potrafię o niczym innym myśleć, na niczym innym się skoncentrować, zadręczam się tą myślą, czuję się inna (gorsza). Coraz trudniej znoszę samotność, chcę założyć rodzinę ale nie wiem czy mam poprostu czekać na tego jedynego (nie mam już siły) czy nie wiem szukać tylko jak?Tak szczerze parę razy spotykałam się z obcymi mężczyznami ale moim zdaniem takie ustawiane randki są bez sensu, musi być jakaś chemia. Od dłuższego czasu myślę o jednym mężczyźnie ale on mnie nie chce a ja nie mogę o nim zapomnieć-dla mnie to ten jedyny. Czuję się jak w matni, nie wiem co robić, poprostu wciąż prześladuje mnie myśl że to ze mną coś nie tak że jestem sama i nie wiem jak mam to zmienić. Proszę o kilka słów. 17/04/2009 @ 08:45 kalinowska Witaj Agnieszko, zawsze, gdy słyszę taką opowieść mam w sobie żal, że te wszystkie samotne kobiety w okolicach trzydziestki nie wiedzą o sobie nawzajem, wtedy mogłyby się przekonać, że fakt nie bycia w związku w tym wieku, nie jest żadnym ewenementem. Bardzo wiele kobiet buduje swoje poczucie wartości na fakcie bycia w związku i źle znoszą samotność. W tym, co piszesz, zwraca uwagę fakt, że skoncentrowana jesteś na mężczyźnie, z którym nie możesz być. Z jednej strony nie możesz być w związku z tym mężczyzną, z drugiej nie możesz być z żadnym innym, dopóki tego “nosisz w sobie”. Tu nie bardzo jest miejsce na nowe uczucie. Można by się zastanawiać, w jaki sposób “trzymanie” się tego, co nie osiągalne, jest dla Ciebie dobre, jaką pełni funkcję. Kobiety często wchodzą w takie “niemożliwe” związki i uczucia z lęku przed bliskością. To odbywa się na nieświadomym poziomie – świadomie chcą być z kimś, marzą o tym, ale jak przychodzi, co, do czego, nieświadomy umysł podpowiada “uciekaj, bo to niebezpieczne”. Czasem jest to lęk przed zranieniem, przed podjęciem niewłaściwej decyzji. Czasem brak wiary, że “ktoś może mnie kochać, nawet jak mnie dobrze pozna”. Nie wiem, co może być w Twoim przypadku, tego by można się dowiedzieć w dłuższej rozmowie, ale takie motywy pojawiają się najczęściej. Oczywiście gotowość i otwartość na wejście w bliskie relacje to jedno, a spotkanie kogoś to drugie. Tak jak powiedziałaś “musi być jakaś chemia” coś więcej musi być poza chęcią wejścia w związek. Łatwiej znaleźć taką “chemię”, jeśli poznaje się kogoś przy okazji jakiś innych aktywności, a nie od razu randki. To, czy się spotka właściwego człowieka nie zależy w pełni od naszej woli, ale można zwiększać szanse na to, wychodząc i otwierając się na kontakt z innymi. Nie oznacza to, że jest tylko jedna właściwa osoba “druga połówka” – to jest mit. Jest wiele różnych drugich połówek, które pasują “jak ulał” po kilku latach wzajemnego docierania się Poufna rozmowa z psychologiem on-line 19/05/2009 @ 08:40 Maligna Mam 24 lata i jestem sama. Nie potrafię nawiązać żadnego bliższego kontaktu cielesnego z facetem. Za każdym razem uciekam, albo mówię coś głupiego czy odstraszającego: np, że lubię dziewczyny, albo na coś choruję… Nie jestem brzydka, ani głupia. Studiuję na politechnice i mam stypendium naukowe. Faceci zwracają na mnie uwagę, a ja lubię z nimi rozmawiać, spędzać czas w kinie czy na uczelni. Jednak każda ich próba dotknięcia mnie czy pocałunku budzi we mnie paniczny strach i potworne nudności. Zaczęłam z tego powodu dużo pić. Wtedy zapominam. Jestem zrozpaczona i nie umiem sobie z tym poradzić. Nie wiem już co powinnam zrobić. Moje życie to ciągły strach i kłamstwa. Nie chcę takiego życia. Bardzo proszę o pomoc i radę… 19/05/2009 @ 08:50 kalinowska Za każdym razem uciekam, albo mówię coś głupiego czy odstraszającego: np, że lubię dziewczyny, albo na coś choruję…/…/ każda ich próba dotknięcia mnie czy pocałunku budzi we mnie paniczny strach i potworne nudności Czyli innymi słowy, kontakt fizyczny jest dla Ciebie tak zagrażający, że wolisz powiedzieć coś głupiego niż narazić się na pocałunki czy inne dotknięcia. Zagrożenie i bliskość są w twoim umyśle, ściśle ze sobą związane. Być może wiesz skąd się wzięło się to połączenie (zagrożenie – bliskość), być może jest to na poziomie nieświadomym i nie masz żadnych skojarzeń, związanych z zagrożeniem, jakie niesie dla Ciebie bliskość fizyczna. W każdym razie, Twój nieświadomy umysł chroni Cię przed czymś, co jest dla Ciebie przerażające w bliskości i oddaniu siebie. Więc to, co można zrobić w pierwszej kolejności to zaakceptować i docenić swoją nieświadomość za to, co dla Ciebie robi. W drugiej kolejności sprawdzić, co by było potrzebne abyś mogła się czuć bezpiecznie w takim zbliżeniu. Być może są jakieś sprawy z przeszłości, które trzeba zamknąć. Być może masz jakieś przekonania nt. samej siebie, które powinny się zmienić abyś mogła się czuć swobodniej, w kontakcie z mężczyzną. Być może masz jakieś przekonania odnośnie tego jak powinny wyglądać tego typu zbliżenia i te, sytuacje, z których uciekałaś nie spełniały ważnych dla Ciebie warunków – powstałoby, zatem pytanie, jakie warunki powinny być spełnione abyś mogła w ogóle myśleć o zbliżeniu. 06/06/2009 @ 16:48 Acetylocholina Witam. Mam od pewnego czasu pewien problem (właściwie to od ok 3 lat). Obecnie mam 19 lat, ale kiedy miałam 16 to byłam bardzo zakochana w pewnym chłopaku, uważam że naprawdę go kochałam (choć inni zawsze komentują to w ten sposób ze w wieku 16 lat nie da się kochać). Od 2,5 roku nie mam kontaktu z tym chłopakiem, bardzo się pokłóciliśmy, zawiedliśmy na sobie nawzajem, popełniłam potem wiele błędów – byłam w związku z jego bratem. Wiem że już nic nie czuję tej mojej dawnej miłości, ale często śni mi się w nocy, zdarza mi się płakać przez to że to wszystko się tak potoczyło, ale równocześnie cały czas wiem że on nie jest taki za jakiego ja go uważam. Stworzyłam w swojej wyobraźni ideał daleki od rzeczywistości i nie potrafię się od niego uwolnić. Marzę o miłości, o związku, co więcej potrzebuję tego, jest mi źle samej, czuję się na to za słaba. jednak gdy jakiś chłopak mnie zaprasza gdzieś to znajduję w nim jakieś minusy i nigdy nie dochodzi do tego spotkania. Ale te propozycje nie zdarzają się jestem rozrywkową dziewczyną, nie lubię imprezowego życia, dlatego odmawiam chłopakom którzy takie chciałabym na nowo otworzyć się na ludzi, bo czuję że tamten chłopak, a raczej wyobrażenie o nim uniemożliwia mi budowanie nowych relacji z nowymi ludźmi. Od października zaczynam studia, marze o tym by był to początek życia bez Niego, bez myśli o nim, bez snów, bez łez. Po prostu nowego życia. Takiego jakie powinnam była rozpocząć 2,5 lat temu. Może z boku to nie wygląda na problem, ale dla mnie stanowi wielki, nie chce już więcej przez to płakać. Nie wiem też jak radzić sobie z tymi emocjami, jak np płacz, chciałabym być silna psychicznie, ale boję się że tej mojej wrażliwości nie da się zmienić. Bardzo proszę o pomoc… 07/06/2009 @ 21:04 kalinowska Witaj, Proponuję Ci abyś przeczytała pytania Agnieszki i “Magliny”, oraz moje odpowiedzi na nie. Takie uporczywe trzymanie się dawnej miłości pełni jakąś ważną funkcję w Twoim życiu. Ogólnie mówiąc, chroni Cię przed wejściem w związek z mężczyzną. Świadomie tego chcesz, ale gdzieś głębiej jest jakiś powód, dla którego (nieświadomie) uznałaś, że lepiej się z nikim nie wiązać. Być może warto abyś zadała sobie pytanie, w jaki sposób utrzymywanie w swoich emocjach, tego wyidealizowanego obrazu, “jest dla mnie dobre”. Ten obraz nie ma wiele wspólnego z rzeczywistą osobą i Ty o tym wiesz. Raczej tamten chłopak z przeszłości był inspiracją do stworzenia sobie takiego kogoś, kogo w rzeczywistości nie ma. Ten obraz jest, Co do czegoś potrzebny. Być może otwierająca byłaby odpowiedź na pytanie, co by się zmieniło gdyby ten obraz stracił swoją siłę oddziaływania. Czego się boję w związku z taką zmianą? Co zyskuję unikając zaangażowania w relacje damsko-męskie?. 13/06/2009 @ 06:59 Acetylocholina Dziękuję że Pani odpisała… Wiem że to nie jest obraz prawdziwy. I wiem że tamto zranienie tak na mnie wpłynęło że teraz może podświadomie boję się że to się powtórzy gdy się zakocham w kimś innym. Ale jak i czy w ogóle przenieść tą podświadomość do świadomości? Stawianie sobie pytań, które uświadamiają mi że się zamknęłąm na innych daje odpowiedzi dlaczego tak się stało. Ale nie dają odpowiedzi jak z tym raz na zawsze skończyć i zacząć nowe życie. No i nadal nie wiem, jak radzić sobie z emocjami ;( Czasami mała drobnostka potrafi doprowadzić mnie do płaczu. Czy to po prostu wrażliwość, której nie da się zmienić? Od dziecka jestem wrażliwa, każdy wzruszający film potrafi mnie doprowadzić do łez, podczas gdy inni wcale się nie wzruszają. 13/06/2009 @ 08:22 kalinowska Tak masz rację, analizowanie problemu i poszukiwanie odpowiedzi na pytanie dlaczego do tego doszło, często sprawia, że stajemy się coraz bardziej świadomi swoich problemów, ale nie przybliża to nas za bardzo do tego, czego chcemy. Żeby dojść w to miejsce, w którym chcemy się znaleźć, musimy przede wszystkim stworzyć bardzo wyraźny obraz tego, co ma być, do czego dążymy. W Twoim przypadku ważne by było stworzenie bardzo dokładnej wizji “nowego życia”, a następnie zbudowanie planu dojścia – czyli połączenia tej wizji z momentem, w jakim jesteś teraz. Jeśli chcesz dowiedzieć się dokładniej jak to zrobić, sięgnij po mój poradnik “Jak ruszyć z miejsca”, znajdziesz tam przewodnik z ćwiczeniami “krok po kroku” UWAGA!!!!Opowiadanie yaoi, czytasz na własną odpowiedzialność!! WPrawdzie nie ma tam scen erotycznych, ale wolę uprzedzić ;) Jeśli nie lubisz yaoi, nie hejtuj i nie czytaj!To tyle z mojej strony :P________________________________________________________________________________________________________ - Ty cholerny draniu! – krzyknął Kagami, po raz kolejny waląc pięścią w drzwi łazienki. - Sam się o to prosiłeś! – odkrzyknąłem, wpychając sobie do buzi kolejną garść popcornu. Pewnie jesteście ciekawi, co się stało, mam rację? Już spieszę z wyjaśnieniami. Zaczęło się dziś w południe. Taiga prawdopodobnie dostał okres, bo ciągle strzelał na mnie fochy, a ja kompletnie nie wiedziałem, o co mu chodzi. Próbowałem z nim rozmawiać na wszystkie możliwe sposoby – rozpoczynając od zwykłej rozmowy w kuchni, a kończąc na przygnieceniu go do łóżka. Kiedy nawet to nie podziałało, zacząłem się poważnie zastanawiać nad jego zachowaniem (tak, mam coś takiego jak mózg! Jeśli w to wątpiliście, nieźle was później za to opieprzę!). No może i trochę się z nim ostatnio posprzeczałem… Ale to była tylko i wyłącznie jego wina!….No dobra… Może częściowo i moja. Tak powiedzmy w jednej dziesiątej procenta, będzie sprawiedliwie. Ale wracając do głównego tematu. Otóż ten kretyn, który od kilku miesięcy śmie nazywać się moim chłopakiem, od rana mnie odtrącał, nie pozwalał się dotknąć, a gdy go kulturalnie (no… w miarę kulturalnie, nie wchodźmy w szczegóły!) spytałem, o co mu chodzi, nazwał mnie niewyżytym seksualnie pedofilem i oznajmił, że wprowadza do naszego związku celibat. Nawet nie wiecie, jaką miałem mu ochotę za to przypierdolić! Nie za obrażanie mnie, bo my się obrażamy praktycznie codziennie, ale za ten cholerny celibat! No kto to słyszał! Żeby mi tak grozić?! Mnie, zajebistemu i najlepszemu, ociekającemu wręcz seksem, Aomine Daikiemu?! No to się wkurzyłem i siłą zaciągnąłem tego palanta do łazienki, zamykając go w niej na klucz. Wprawdzie nabawiłem się przy tym kilku zadrapań i siniaków, ale przynajmniej mi nigdzie nie ucieknie i na jakiś czas mam z nim święty spokój. - WYPUŚĆ MNIE STĄD, DEBILU! No, prawie święty, bo jego krzyki są nie do zniesienia. To cud jakiś, że sąsiedzi jeszcze nie dobijali się do drzwi. Albo już dobijali, a ja ich nie usłyszałem… Ee, policji jeszcze nie słychać, to jest dobrze. Przełączyłem kanał, natrafiając na kolejną nudną komedię romantyczną. Jak ja ich nie cierpię… W kółko tylko słodkie słówka, żałosne scenki, przytulanki, całowanie, a na końcu ślub. Kiedyś nocowałem u Satsu, to mnie takim gównem męczyła przez pół nocy, a później miałem jeszcze koszmary, w których główny bohater tulił mnie i nazywał swoim najsłodszym misiaczkiem. Po tym strasznym wydarzeniu miałem mdłości na samo słowo ,,romans”. - AHOMINE! RUSZ WRESZCIE TĘ TŁUSTĄ DUPĘ I OTWÓRZ TE CHOLERNE DRZWI! - Dupę to ja mam mega seksowną, Bakagami! – odkrzyknąłem, wyłączając telewizor. To niesprawiedliwe… Tyle kanałów, a nic ciekawego do oglądania. – Wypuszczę cię, jak będę chciał! W odpowiedzi usłyszałem walenie pięścią w drzwi i kilka głośnych przekleństw skierowanych pod moim adresem. On serio chyba okresu dostał. O Boże! A jak będę mu musiał do sklepu po tampony czy podpaski zapierdalać?! Zaraz, zaraz… I jeszcze musiałbym czekać kilka dni, dopóki mu miesiączka nie minie! - CHCĘ STĄD WYJŚĆ! – Kagami przypomina mi czasem (ok… często) osła. Uparty, musi postawić na swoim i trudno go przekonać do zmiany zdania. Kogo ja zobaczyłem w tym ośle? Rywala? Kochanka? Przyjaciela? Chłopaka? Chyba wszystkich po trochu. Na boisku jesteśmy wrogami. Prywatnie traktuję go jak przyjaciela, a gdy jesteśmy sami, staje się moim chłopakiem. Dziwne, nie? A wiecie, co jest najciekawsze? Walka z nim. Taiga jest tak dzika bestia, którą trzeba okiełznać. Chce dominować, ale jednocześnie lubi być zdominowany. Kocha mój dotyk i pocałunki, lecz sam też pragnie być na górze. Nie lubi się podporządkowywać innym. Ja jestem wyjątkiem. Tylko dzięki mej zajebistości umiem sprawić, że przestanie się szarpać i wyrywać, a zacznie się przymilać, zbliżać i cicho mruczeć. - DUPEK! No… Oczywiście jak w każdym związku dochodzi u nas do sprzeczek. Mamy wzloty i upadki, ale zawsze dochodzimy do porozumienia. Wiecie, wystarczy kilka mocnych argumentów, trochę pieszczot, wygodne łóżko i gotowe. Jednak dziś jest inaczej. Jeszcze nigdy nie musiałem zamykać go w łazience. Chyba powinienem zostać policjantem… Wprawę w aresztowaniu już mam. Złodzieja też. Brakuje mi tylko munduru i kajdanek. A to drugie może być często przydatne, szczególnie w jego przypadku. - JEŚLI ZARAZ NIE OTWORZYSZ, TO GORZKO POŻAŁUJESZ, DEBILU! - A jeśli ty się zaraz nie zamkniesz, to nie usiądziesz na dupie przez miesiąc! Jego zachowanie naprawdę zaczynało mnie irytować i mocno wkurzać. Ile można tak wrzeszczeć?! Trzeba było mnie tak nie obrażać i nie grozić mi celibatem! Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Leniwie zwlokłem się z kanapy, ignorując głośne warknięcia swojego chłopaka. - Tetsu? – zdziwiłem się, gdy zobaczyłem w progu przyjaciela. - Hej, Aominecchi! – Obok niego stał również Kise z szerokim bananem na twarzy. - Yo – odpowiedziałem. - WYPUŚĆ MNIE W TEJ CHWILI! – wrzasnął Kagami. Kise i Tetsu spojrzeli na mnie z zaskoczeniem, więc w skrócie wszystko im wyjaśniłem. - I dlatego właśnie zamknąłem go w łazience – dokończyłem. - Em… - zająkał się model. – To… trochę… brutalne, nie sądzisz? - Nie, czemu niby? – wzruszyłem ramionami. – Jak tam trochę posiedzi, to nic mu się nie stanie. - SIEDZĘ TU JUŻ DWIE GODZINY, KRETYNIE! – Kagami znów walnął pięścią w drzwi. Jak ten czas szybko leci! Chyba pora wypuścić mojego tygryska, bo naprawdę się wścieknie i w końcu wprowadzi ten cholerny celibat. - T-To my może już…? – Kise wskazał ręką drzwi i pociągnął za sobą Tetsu. – Chcieliśmy wpaść w odwiedziny, ale przyjdziemy innym razem. Pa! I już go nie było. Zamknął za sobą drzwi, a po chwili ja przekręciłem w nich klucz. Po cichu podszedłem do łazienki, skąd dochodziły warknięcia Taigi. - Yo, kocie, jak ci tam? – zapytałem. – Wiem, że wolałbyś sypialnię, ale… - Otwórz drzwi i mnie wypuść! – przerwał mi, ponownie waląc pięścią w drzwi. A jak on sobie w końcu coś zrobi i nabawi się jakieś kontuzji? Pewnie nawet o tym nie pomyślał, idiota jeden. – Aomine, chcę stąd wyjść, ty cholerny pojebie! Jednak mu jeszcze nie przeszło. W sumie to zaczynałem się robić głodny, więc może mi zrobi coś dobrego do przegryzienia…? Uchyliłem powoli drzwi, w ostatniej chwili robiąc unik przed jego pięścią. Ło matko! Jeszcze nie widziałem go aż tak wściekłego. - E, Taiga, może byś mi tak… - zacząłem, ale on nagle rzucił się na mnie, przygniatając mą zajebistą osobę do podłogi. - Morda, pierdolony sadysto! – warknął mi prosto w twarz. – Jak mogłeś mnie ZAMKNĄĆ?! - Mogłem, mogłem – prychnąłem. Kurwa. Miał wyjątkowo stalowy uścisk, z którego nie mogłem się wyswobodzić. Ratujcie mnie, bogowie, bo chyba nieźle wpadłem. A przecież to ja miałam go ukarać! – Złaź ze mnie i mi wszystko wyjaśnij! - Najpierw sprawię, że to t y nie usiądziesz na dupie przez miesiąc. Złapał mnie za nadgarstki i zaczął ciągnąć po podłodze do sypialni. Ał! Taiga! To wcale nie jest przyjemne! I boli! Popchnął mnie na łóżko, a kiedy chciałem szybko wstać, przygniótł mnie całym ciałem do materaca. Powietrza! Powietrza, błagam! Nie mogę oddychać! - Co ty…? - Odwdzięczam ci się – przerwał mi. Przyssał się do mnie, gryząc płatek mojego ucha. Zjechał niżej, na szyję, po czym zrobił mi na niej całkiem sporą i widoczną malinkę. - Ej! – krzyknąłem, szarpiąc się dziko. – To nie fair! Po zamknięciu w łazience nie ma żadnych śladów! - Oddaję ci z małym dodatkiem – uśmiechnął się złośliwie, po czym ponownie zaczął gryźć moją szyję. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Kogo znowu niesie…? - Nie słyszałeś pukania? – zapytałem, licząc na to, że wstanie ze mnie i pójdzie otworzyć. - Uznajmy, że przejebane. Jeśli zaraz czegoś szybko nie wymyślę, to nie wstanę z łóżka przez naprawdę długi czas. - GWAŁCĄ! – wydarłem się. Zacząłem się dziko szarpać, wierzgając nogami na wszystkie możliwe strony. Znów chciałem krzyknąć, ale zamknął mi usta gwałtownym pocałunkiem, po którym prawie udławiłem się własną śliną. Niespodziewanie Kagami wstał, a ja skorzystałem z okazji i spierdoliłem do salonu, chowając się za kanapą. - O, sorki, że przeszkadzam, ale zostawiłem tu portfel – przywitał się Kise, szczerząc się jak głupi do Kagamiego. Chyba pierwszy raz jestem mu wdzięczny za niespodziewaną wizytę!– Aominecchi cię już wypuścił? - Ta… - mruknął Taiga, odwracając się w moją stronę. Jakoś nagle kanapa stała się taka ładna i wygodna… - Właśnie musimy sobie poważnie porozmawiać. - Aaa – Kise nieco pobladł, po czym pożegnał się szybko i sobie poszedł. Mój chłopak zamknął drzwi, po czym zmarszczył brwi, patrząc na mnie groźnie. Mówiłem już, że mam przejebane? - E, Taiga, ale nie gniewasz się, nie? – spytałem. - Nie, skądże – mruknął. – Jestem wściekły! Zaśmiałem się nerwowo, po czym odruchowo przysunąłem się bliżej kanapy. Serio, mam wrażenie, że ostatnio ta kanapa stała mi się wyjątkowo bliska… Kagami zaczął mnie gonić po całym mieszkaniu drąc się przy tym, że jestem pojebanym świrem. Może to i częściowo prawda, ale nie powód, by od razu rzucać się na mnie z pięściami! Kiedy pół godziny później obaj padliśmy wykończeni na łóżko w sypialni, postanowiliśmy na spokojnie porozmawiać. Nikt nikogo nie zgwałcił, skończyło się na poobijanych ramionach, kilku siniakach, mojej rozciętej wardze i jego krwotoku z nosa. - To czemu miałeś dziś takiego focha? – spytałem, przerywając kilkuminutową ciszę. – Zrobiłem coś nie tak? - Nie – burknął. – Knajpka Maji Burgera, do której zawsze chodzę po treningu została zamknięta, a inna jest kilka ulic dalej! Prawie zaliczyłem zgon. Robić raban o takie coś?! Taiga, ty mnie kiedyś wykończysz… - I to jest taki wielki problem? – jęknąłem, żałując, że zmarnowałem na niego tyle cennej energii i nerwów. - To tragedia narodowa! – lamentował. Rzuciłem się na niego, przygniatając go do łóżka. - Zamknij się – Nachyliłem się nad nim. – Po prostu się już zamknij! Pocałowałem go, bezczelnie wpychając mu język do ust. Zamruczał cicho i objął mnie nogami w pasie. I znów stał się moim kochanym tygryskiem… Tym razem wygrana należy do mnie, Taiga. Jednak muszę przyznać, że okres to trudny czas w związku i może przysporzyć dodatkowych kłopotów. Zapamiętajcie sobie jedną moją radę: jeśli wasz partner/partnerka dostanie miesiączkę, zamknijcie go/ją w łazience na kilka godzin, a dopiero później porozmawiajcie. A w między czasie możecie zamówić jakieś żarcie, by łatwiej wam się gadało.

jestem chłopakiem i mam okres