Zima to prawdziwy popis sił natury, który fascynuje ludzi w różnym wieku. Wiersze o zimie to często poezja uniwersalna pod względem przekazu. Dorośli chętnie sięgają po poezję w długie zimowe wieczory. Zaduma nad pięknem świata jest doskonałym przepisem na udany dzień. Zima ma także inne oblicza, o których poeci nie zapominają.
W polskiej mowie wiązanej pokrewieństwo muzyki i poezji występowało, rzec można, od zarania: "Lutni moja, ty ze mną" – pisał Jan Kochanowski. Muzyka wybrzmiewała ze strof "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza, choćby w opisie koncertu Jankiela. Wers: "Ideał sięgnął bruku" znacząco z kolei zamyka "Fortepian Szopena" Cypriana Kamila
Ty trzymasz mnie na ziemi,Ty wznosisz mnie do nieba,Tyś jest mi tutaj wszystkiem,Po co aż tam iść trzeba.O tobie wiem jedynieI tylko Ciebie umiem.Na świat machnąłem ręką:I tak nic nie zrozumiem!Co krok — to nowa droga!Co myśl — to otchłań wrząca.Ty jedna odpowiadasz,Mówiąca czy milcząca.Krwi słucham twego serca,Bijącej w białej piersiI trwam miłością błędnąW tym
Książka Jasność. Wiersze autorstwa Staff Leopold, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 18,23 zł. Przeczytaj recenzję Jasność. Wiersze. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze!
Leopold Staff – biografia. Leopold Staff (ur. w 1878 r. we Lwowie, zm. w 1957 r. w Skarżysku-Kamiennej) – wybitny poeta, tłumacz, eseista. Nazywany jest poetą trzech epok: Młodej Polski, dwudziestolecia międzywojennego oraz współczesności. Zyskał miano jednego z najważniejszych przedstawicieli literatury polskiej XX wieku.
Leopold Staff otrzymał dwie państwowe nagrody literackie (1927 i 1951). W okresie międzywojennym uczciły go swymi nagrodami miasta Lwów, Warszawa i Łódź. Stał się również honorowym członkiem polskiego Pen Clubu (1931), który trzy lata po zakończeniu wojny przyznał mu nagrodę za całokształt dorobku na polu przekładów.
Yki9H. Tyś mnie spotwarzył, bracie, tyś proch mi cisnął w oczy - Jam twarz swą w źródle umył, w tobie się dusza mroczy. Tyś mnie zasmucił, bracie, tyś płaszcz mi zdarł na mrozie - Jam piękną swą nagość ujrzał, twa dusza marznie w grozie. Tyś mnie przestraszył, bracie, twa dłoń mi spichrze pali - Ja żebrząc pokory się uczę, twa dusza na głód się żali. Tyś mnie ukrzywdził, bracie, tyś zranił moją miłą - Jam ją pokochał bardziej, twej duszy krwi ubyło. Tyś cios mi zadał w duszę, co miłość swą ci dała - Jam bolem się oczyścił, a dusza twa skonała. Klęknijmy razem, bracie... Mogiła się otwarła - Módlmy się za twą duszę, co nieszczęśliwie zmarła.
Home Książki Poezja Wiersze Wiersze zebrane z czternastu publikacji począwszy od Snów o potędze z 1901 roku, kończąc na Dziewięciu Muzach z 1958 roku. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 7,6 / 10 46 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Bo coś w szaleństwach jest młodości, Wśród lotu wichru, skrzydeł szumu, Co jest mądrzejsze od mądrośći I rozumniejsze od rozumu. Bo coś w szaleństwach jest młodości, Wśród lotu wichru, skrzydeł szumu, Co jest mądrzejsze od mądrośći I rozumniejsze od rozumu. Leopold Staff Wiersze Zobacz więcej dodaj nowy cytat Więcej Powiązane treści
Więcej wierszy na temat: Miłość « poprzedni Wszystko było inne, zanim cię poznałam. Świat mi się wydawał jak nie z mojej bajki. Tłumy ludzi obok a ja ciągle sama. Jedna myśl dręczyła. Czy On ze mnie zadrwił? Sen był jak ucieczka a marzenia życiem. Smutek w oczach zdradzał, to co ukryć chciałam. Wtedy chyba było do nieba najbliżej, lecz gwiazdy milczały, kiedy ja krzyczałam. Po co i dlaczego? W myślach wciąż te słowa, jak jakaś zagadka nade mną wisiały. Czy Bóg się pomylił, dając mi Anioła? Czy też chciał zachować we mnie resztki wiary? Kiedy cię poznałam, wszystko się zmieniło. Życie było życiem pod błękitnym niebem. Pierwszy raz poczułam, jak smakuje miłość. Dzisiaj wiem, że żyłam i żyję dla ciebie. Napisany: 2022-07-24 Dodano: 2022-07-24 19:54:06 Ten wiersz przeczytano 582 razy Oddanych głosów: 37 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej »
Leopold Staff (1878-1957), poeta, dramaturg i tłumacz, urodził się we Lwowie, zmarł w Skarżysku Kamiennej. Maturę zdał w V Gimnazjum Klasycznym we Lwowie, po czym zapisał się na studia prawnicze. Uczęszczał również na wykłady z filozofii i filologii romańskiej. Studiując na Uniwersytecie Lwowskim należał do Stowarzyszenia Czytelni Akademickiej. Pracował też jako członek redakcji pisma akademickiego „Młodość” ukazującego się w Krakowie w latach 1898-1899. W roku 1900 wstąpił do grupy poetyckiej „Płanetnicy”. Wiele podróżował, szczególnie chętnie odwiedzając Włochy. W l. 1902-1903 przebywał w stolicy Francji. Przez cztery lata współpracował z pismami „Lamus” (1909-1913) oraz „Museion” (1911, 1913). Od roku 1909 do 1914 zajmował się redakcją biblioteki „Symposion”, wydawanej przez Księgarnię Biblioteki Polskiej B. Połonieckiego, która ogłaszała wybrane teksty filozoficzne. Po wybuchu I wojny światowej znalazł się w Charkowie, gdzie mieszkał do roku 1918. Po zakończeniu działań wojennych powrócił do Polski i osiedlił się w Warszawie. Wraz z Wacławem Berentem i Stefanem Żeromskim redagował miesięcznik „Nowy Przegląd Literatury i Sztuki”. Ogłaszał swe teksty na również na łamach „Masek”, „Tygodnika Ilustrowanego”, „Kuriera Warszawskiego” i „Gazety Polskiej”. Był członkiem Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy Polskich, pełniąc funkcję jego wiceprezesa (1924) i prezesa (1924-1931). Zasiadał również w zarządzie Związku Zawodowego Literatów Polskich. Od roku 1933 Poeta należał do Polskiej Akademii Literatury, piastując godność jej wiceprezesa. Lata okupacji niemieckiej spędził w Warszawie, wykładając na podziemnym Uniwersytecie. Po upadku Powstania i wypędzeniu ludności cywilnej ze stolicy schronił się w Pawłowicach i Krakowie. W roku 1949 wrócił do Warszawy, gdzie pozostał do śmierci. Leopold Staff otrzymał dwie państwowe nagrody literackie (1927 i 1951). W okresie międzywojennym uczciły go swymi nagrodami miasta Lwów, Warszawa i Łódź. Stał się również honorowym członkiem polskiego Pen Clubu (1931), który trzy lata po zakończeniu wojny przyznał mu nagrodę za całokształt dorobku na polu przekładów. Dwa najstarsze uniwersytety nadały Leopoldowi Staffowi swe doktoraty honoris causa: Uniwersytet Warszawski w r. 1939, natomiast Jagielloński w 1949. Debiutem poetyckim był tom Sny o potędze (1901), powstały w okresie największego rozwoju poezji młodopolskiej. Również wiersze młodego Staffa były osadzone właśnie w konwencji rodzimego modernizmu, obfitując w motywy tajemniczości, bezsensu istnienia i dekadentyzmu. Dużą rolą odgrywała poezja nastroju ze znanym utworem Deszcz jesienny. Próbę przełamania inercji i dekadenckiego upadku stanowił jednak otwierający tom sonet Kowal. Pochwała aktywności, siły i witalizmu doczeka się wyrazu w poemacie z roku 1902 Mistrz Twardowski oraz kolejnych tomach wierszy (Dzień duszy z 1903 r., Ptakom niebieskim (1905), Gałąź kwitnąca (1908). Trudno nie dostrzec oparcia się na Nietzschem (wola mocy, nadczłowiek, jednak we własnym, schrystianizowanym ujęciu Staffa), którego nauki miały pomóc w przełamaniu wpływu pism Schopenhauera. Poeta wypracował następnie własną poetykę neoklasycystyczną, nobilitował również codzienność (był mistrzem Skamandrytów), kierując się przy tym ku humanitaryzmowi i kwestiom społecznym (Ścieżki polne z r. 1919, Ucho igielne (1927), Wysokie drzewa (1932) oraz Barwa miodu z roku 1936). II wojna światowa przyniosła rozrachunek poetycki nie tylko z doświadczeniem nazizmu, barbarzyńskiej wojny totalnej lecz i z własną sztuką (Martwa pogoda (1946), Wiklina (1954) i Dziewięć Muz (1958). Leopold Staff pozostawił po sobie również dramaty symbolistyczne i naturalistyczne oraz liczne przekłady: psalmów Starego Testamentu, filozofów antycznych, Kwiatków św. Franciszka (1910), Złotej Legendy Jakuba de Voraigne, poezji łacińskich Kochanowskiego oraz Th. Manna, Nietzschego i Goethego. W roku 1966 ukazały się jego listy zebrane w tomie W kręgu literackich przyjaźni. Lwowska młodość i studia Leopold Staff urodził się 14 listopada 1878 roku we Lwowie. Ojciec, František Staff, był lwowskim cukiernikiem, pełnił też funkcję prezesa Ogniska Czeskiego w stołecznym mieście Galicji. Młody Leon ukończył V Gimnazjum we Lwowie (zwane od położenia w zabudowaniach zakonnych „bernardyńskim”). Miał dwóch braci: Franciszka Hieronima (1885-1966), ichtiologa, rektora warszawskiej SGGW, i Karola, poetę i powieściopisarza posłującego się imionami Ludwik Maria (1890-1914). Brat przeciwstawiał się klasycyzmowi Leopolda, tworząc liryki melancholijne i refleksyjne. W zainteresowaniu przejściami „zwykłego człowieka”, jego bezradnością i krzywdą można dopatrzeć się w Karolu Staffie prekursora Juliana Tuwima. W latach 1897-1901 Leopold Staff studiował na Uniwersytecie Lwowskim prawo, następnie zaś filozofię pod kierunkiem Kazimierza Twardowskiego oraz romanistykę na seminarium uczonego i tłumacza Edwarda Porębowicza. Na studiach należał do Stowarzyszenia Czytelni Akademickiej, angażował się też wraz z Władysławem Kozickim, Antonim Stanisławem Muellerem i Ostapem Ortwinem w działalność Kółka Literackiego. Z tym ostatnim przyjaźnił się przez wiele lat. Staff brał również udział w pracach redakcyjnych nad ukazującym się w Krakowie, a mającym filię we Lwowie, piśmie akademickim Młodość, wychodzącym w latach 1898-1899 z inicjatywy ugrupowania młodzieżowego „Zjednoczenie”. Pismo próbowało zespalać ideologię marksistowską z nietzscheanizmem. W okresie współpracy z Młodością, Staff zetknął się z ważną współczesną literaturą europejską, przede wszystkim z dziełami właśnie Fryderyka Nietzschego. Wywarło to znaczny wpływ na formację umysłową i poetykę młodego pisarza. Młody pisarz uczestniczył również w zebraniach "Płanetników" - środowiska literatów i artystów „młodego Lwowa” w willi Maryli Wolskiej „Zaświecie”, sąsiadującej z Ossolineum. Wolska wymyśliła również żartobliwe określenie owego kręgu towarzyskiego. Płanetnicy to często przywoływane w literaturze młodopolskiej określenie postaci z mitologii słowiańskiej, przebywających w chmurach, mających władzę nad gradem, opadami i burzami. Grupa nie miała wspólnego programu, zaś aktywność sprowadzała się do odczytywania i omawiania swych utworów oraz dyskusji. Prócz niego zaangażowali się w nią także: Józef Ruffer, Jan Kasprowicz, Ostap Ortwin, Edward Porębowicz czy Stanisław Antoni Mueller. W kręgu wielkich dzieł i wielkich twórców Mieczysław Jastrun pisał, że Leopold Staff wypełnia lukę w poezji naszego kraju pozostawioną przez odejście wielkich romantyków i poetów czasu pozytywizmu, kontynuujących tematykę patriotyczno-społeczną. Staff odnawia polskie związki z twórczością europejską, starając się korzystać z twórczych pierwiastków modernizmu, zwłaszcza francuskiego. Słowacki starał się zeuropeizować literaturę polską przez wprowadzenie do niej Byrona, Calderona czy Szekspira z ich stylem i wizją artystyczną. Leopold Staff podjął się podobnego zadania, być może na nieco mniejszą skalę, przekładając na polski ważne pisma myśli europejskiej, tak dawnej (średniowiecze, renesans) jak i współczesnej (np. utwory Thomasa Manna, d’Annunzia, Deleddy). Poza wykształceniem akademickim, Leopold Staff poszerzał swe horyzonty umysłowe dzięki podróżom do Włoch – jego „drugiej ojczyzny”, oraz trwającemu rok pobytowi w stolicy Francji (1902-1903). Erudycja, szerokie zainteresowania i gruntowna znajomość włoskiego i francuskiego znalazły odzwierciedlenie w bogatym dorobku przekładów. Składają się nań tłumaczenia utworów poetyckich, powieści i pism filozoficznych ( łacińskie elegie i fraszki Jana Kochanowskiego, francuska twórczość Zygmunta Krasińskiego, biblijne psalmy, dzieła twórców łacińskich i greckich). Wiele z nich opatrywał wstępami i komentarzami. W roku 1901 ukazały się Sny o potędze. Tomem tym Leopold Staff zajął miejsce wśród najlepszych liryków polskich XX wieku. Pozostawał aktywnym twórcą przez kilka dekad, jego poetyka ulegała kolejnym zmianom, jednak właśnie na początku XX wieku ukształtowały się jej podstawowe cechy (Irena Maciejewska). Dwa lata później ukazuje się zbiór Dzień duszy, zaś w roku 1905 Ptakom niebieskim. Wkrótce wychodzą Gałąź kwitnąca (1908) i Uśmiechy godzin (1910). Oprócz tego, w latach 1909-1914 w Księgarni Polskiej B. Połonieckiego Leopold Staff redagował ukazującą się z inicjatywy Ostapa Ortwina bibliotekę Symposion, której kontynuacją była opracowywana wraz z Wincentym Rzymowskim seria filozoficzna Panteon. Symposion obejmował najlepsze dzieła filozofów, pisarzy i teoretyków sztuki z kręgu kultury europejskiej od czasów starożytnych. Każdy tom zawierał esej poświęcony autorowi. Od roku 1957 serię kontynuował Czytelnik. Po wybuchu pierwszej wojny światowej spłonęła wskutek walk biblioteka Twórcy. Następnie Staff znalazł się jako „jeniec cywilny” w Charkowie, gdzie przebywał w latach 1915-1918, nie przestając tworzyć i publikować. W roku 1914 ukazał się zbiór poezji Łabędź i lira, zaś dwa lata później Siew doli. Wielkiej Wojnie Twórca poświęcił tom wierszy Tęcza łez i krwi z roku 1918. Polska niepodległa, wojna i pierwsze lata nowego porządku W roku 1918 Leopold Staff wrócił do Polski i zamieszkał w stolicy. W latach 1920-1921 wspólnie z Wacławem Berentem i Stefanem Żeromskim zajmował się redakcją klasycyzującego miesięcznika literacko-artystycznego Nowy Przegląd Literatury i Sztuki, stanowiącego kontynuację Przeglądu Warszawskiego. Był płodnym autorem – publikował w wielu czasopismach takich jak: „Maski”, „Tygodnik Ilustrowany”, „Kurier Warszawski”, „Gazeta Polska”. Z czasem Staff stał się duchowym przywódcą Skamandrytów, którzy wysoko cenili sławiący pozornie niepoetycką codzienność polskiej wsi tom wierszy z roku 1919 Ścieżki polne (Pochwalona wieś dobra, wóz, konie i grabie…). Konstanty Ildefons Gałczyński zwał Staffa „Apollinem polskiej poezji”. Sam Twórca zaś interesował się, co było godne podziwu, pracami młodszych kolegów, chętnie czytał ich utwory, a wiele znał na pamięć. Tak też będzie i po roku 1945. W międzywojniu ukazywały się kolejne poezje: w roku 1922 tom Żywiąc się w locie, zaś pięć lat później Ucho igielne. 2 maja 1923 roku Twórca otrzymał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, zaś dziesięć lat później Krzyż Komandorski tegoż Orderu. Leopold Staff należał też do Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy Polskich. W roku 1924 został jego wiceprezesem, zaś w latach 1924-1931 piastował funkcję prezesa tej organizacji. W roku 1933 przyjęto go również do Polskiej Akademii Literatury, natomiast w latach 1934-1939 wybrano na stanowisko prezesa. Czas wojny i okupacji niemieckiej, w tym Powstanie, Leopold Staff spędził w Warszawie prowadząc zajęcia na tajnych kompletach. „Ewakuowany” (de facto wypędzony) z płonącego miasta przez Niemców (znów traci bibliotekę, a wraz z tym mieszkanie), przebywał do roku 1949 w Pawłowicach i Krakowie. Władze Rzeszy uznały całość dorobku Staffa za szkodliwy i niepożądany, wpisując go na listy proskrypcyjne z przeznaczeniem do zniszczenia. Trzykrotnie był laureatem państwowej nagrody literackiej (1927, 1951, 1955) oraz nagrody Lwowa (1928) i Warszawy (1938). Uchwalą Prezydium Krajowej Rady Narodowej z 15 czerwca 1946 roku otrzymał Złoty Krzyż Zasługi, zaś w roku 1953 odznaczono go Orderem Sztandaru Pracy I Klasy. Za całokształt swego dorobku przekładowego otrzymał ponadto nagrodę PEN Clubu. Był doktorem honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego (1939) oraz Uniwersytetu Jagiellońskiego (1949). W roku 1948 odbyły się uroczystości jubileuszowe z okazji 50-lecia pracy twórczej. Dwa lata wcześniej władze Jeleniej Góry zamierzały przekazać Poecie dom po niemieckim nobliście Gerharcie Hauptmannie, położony w Agnieszkowie (obecnie Jagniątków) w Karkonoszach. Ostatecznie budynek przyznano jednak Towarzystwu Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Leopold Staff zmarł 31 maja 1957 roku w Skarżysku-Kamiennej. Jeszcze za życia był określany jako pomnikowa postać poezji polskiej, wzór klasyka i twórcy-mędrca. W roku 1950 był nominowany do literackiej Nagrody Nobla. Mimo osobistej sławy, chronił swą prywatność, dlatego też gdy był już mocno posunięty w latach spalił niemalże całą korespondencję osobistą. Spoczął w Alei Zasłużonych na warszawskim Cmentarzu Powązkowskim. Spojrzenie na twórczość Staffa W swych utworach Staff zacierał granicę między symbolizmem i parnasizmem (M. Jastrun). Poezja jego inspirowała się również renesansem. Dążył do jasności wyrazu (jasność jako miara apollińska), do oderwania się i przełamania dekadentyzmu symbolistów. Poezja była dla Staffa przede wszystkim wyznaniem, trudno zatem mówić o estetyzmie (Czekałem myśli życia, co przyjść do mnie miała/ Smutna swoją wielkością i wielka swym smutkiem (…)). W afirmacji wiecznego, aktywnego dążenia człowieka-twórcy samego siebie do nieosiągalnej prawdy i szczęścia jako fundamentalnej wartości był bliski szczególnie poglądom Wacława Berenta (Żywe kamienie). Kowala, od którego Staff rozpoczyna swą poetycką drogę, uznawano za wyzwanie rzucone światu, swego rodzaju modernistyczną Odę do młodości. Jednakże sonet ten stanowi przede wszystkim projekcję marzenia (por. określenia epopeja wewnętrznego życia oraz obserwowanie fenomenu ducha z listu do Miriama-Przesmyckiego z 29 XII 1091 r.) . Siła objawia się w zdolności marzenia tak potężnego i absolutnego, że znika pragnienie i sens wcielania snu w życie. Przeciwnie – czyn staje się słabością. Stąd i wpływy Nietzschego są jedynie częściowe (Mieczysław Jastrun). Polegają one przede wszystkim na recypowaniu mitu apollińskiego, jednak już bez jego negacji przez „orgiazm dionizyjski”. Poeta z niemieckiego filozofa przejmował to co, mu odpowiadało, selekcjonował rozmaite elementy potrzebne do konstrukcji samego siebie, autokreacji filozoficzno-poetyckiej (por. np. Mistrz Twardowski. Pięć śpiewów). Z czasem Apollina zastąpi Jezus Chrystusa i św. Franciszek z Asyżu. Stąd i Stanisław Brzozowski przeciwstawiał Staffowi dynamizm i woluntaryzm – osnowę nauk Nietzschego, chociaż warto pamiętać, że swą dość arbitralną krytykę rozciągał na całe środowisko młodopolskich modernistów. Trudno o konflikty istotnie tragiczne, bowiem twórczość Leopolda Staffa dotyczy przede wszystkim rzeczywistości psychologicznej. Podobnie problematyczna jest tragiczność dramaturgii Poety. Chociaż poszczególne utwory, jak np. Igrzyska, nie są pozbawione akcji, to jednak dramaty Staffa rodzą się z rozmyślań o ideale, jak wypowiadał się Stanisław Brzozowski o Skarbie, widząc w nim parabolę. Skarb oraz Igrzyska były wyrazem zainteresowań filozoficznych Twórcy, który opowiadał się w nich za relatywistyczną i pragmatyczną teorią prawdy. Będąc zwolennikiem względności prawdy, występował jednocześnie jako obrońca potrzeby jej istnienia (prawda jako utylitarny konstrukt), bronił zatem marzenia i mitu (tak religijnego jak i laickiego). Leopold Staff jest uznawany za największego przedstawiciela polskiego klasycyzmu XX wieku, rozumianego jako poetyka, oraz jako filozofia oparta na zgodzie z życiem i ładzie (elementy stoickie i epikurejskie). Klasycyzm ten to również zmierzanie ku integracji i twórczemu przetwarzaniu rozmaitych elementów i nurtów europejskiego antyku i cywilizacji łacińskiej Christianitas (zw. Kwiatki św. Franciszka z Asyżu odczytane tak w perspektywie osobistego wzrostu-ascezy jak i reformy Kościoła dyskutowanej w środowisku franciszkańskiego pisma dla elity intelektualnej Verbum, gdzie Staff publikował). Przed I wojną światową przejawami klasycyzmu Staffa były zbiory Gałąź kwitnąca oraz Uśmiechy godzin, zaś w II Rzeczypospolitej tomy Wysokie drzewa (1932) oraz Barwa Miodu (1936). W tych ostatnich dokonało się pełne odejście od konwencji Młodej Polski i tzw. bogatego mówienia, nastąpiło zaś bliższe związanie poezji z polskim pejzażem i kulturą, stąd dopatrywanie się w nich wpływu Skamandra. Zbiór Martwa pogoda z roku 1946 nie wnosi w obszarze poglądu na świat i poetyki novum. Innowacje znajdują jednak wyraz w wydanych już w latach 50. tomach Wiklina i Dziewięć muz (pośmiertnie). Staff odchodzi tu od tradycyjnych układów metrycznych, wprowadza nowy sposób obrazowania, a wraz z tym kreuje mniej dbałą o harmonię wizję świata o cechach autoironicznych. W Wiklinie mamy do czynienia z „odczarowaniem” wzniosłości, „serio” tego zbioru jest zachwiane, Twórca wyzwala swą własną negacje, czyniąc się, rzec można, nie-Staffem (Mieczysław Jastrun). Nowego rozdziału twórczości nie zdążył już niestety w pełni rozwinąć. Literatura Jadwiga Czachowska Płanetnicy [w:] Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, PWN, Warszawa 1984-1985, vol. II, s. 178; Irena Maciejewska Leopold Staff [w:] Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, PWN, Warszawa 1984-1985, vol. II, s. 393-394; Irena Maciejewska Ludwik Maria Staff [w:] Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, PWN, Warszawa 1984-1985, vol. II, s. 394; Leopold Staff, Wybór poezji, oprac. Mieczysław Jastrun i Maria Bojarska, Ossolineum, Wrocław et al., 1969. Wikipedia, Leopold Staff
Bycie zakochanym to wyjątkowy stan, który wprawia nas w euforię. Właśnie wtedy pragniemy drugiej połówce pokazać siłę naszych uczuć. Świetnym pomysłem w takim przypadku jest znalezienie idealnego wiersza miłosnego dla niej lub dla niego. Zobacz najpiękniejsze wiersze miłosne dla zakochanych. Choć miłość to jedno z najsilniejszych uczuć, czasem może być nieco przytłaczająca. Z jednej strony doskonale wiemy, co mówi nasze serce, z drugiej nie potrafimy wypowiedzieć tego słowami. W takiej sytuacji z pomocą przychodzą nam wiersze miłosne, które są idealne zarówno dla niej jak i dla niego. Zobacz propozycje najpiękniejszych wierszy miłosnych dla zakochanych i spraw, aby twoja druga połówka poczuła się wyjątkowo. Wiersze miłosne dla niejWiersze miłosne dla niegoWiersze miłosne dla niej "Amalia" Najpiękniejsza jako anioł z raju, Najpiękniejsza nad wszystkie dziewica; Wzrok jej luby jako słońce w maju, Odstrzelone od modrych wód lica. Pocałunek jej, ach! nektar boski! Jako płomień gubi się w płomieniu, Jak dwóch fletów żeniących się głoski,Ku rajskiemu nastrojone pieniu: Serce z sercem zbiega, zlatuje się, ściska, Lice z licem zbiega się, drży, pali, Dusza w duszy tonie — ziemia, niebo pryska, Jak w stopionej około nas fali. Nie masz jej! daremnie, ach! daremnie Myślą ścigam za pamiątek cieniem. Nie masz jej! i wszelka rozkosz ciemnieJako lekki dym uszła z Mickiewicz***"Do Laury" Ledwiem ciebie zobaczył, jużem się zapłonił, W nieznanym oku dawnej znajomości pytał; I z twych jagód wzajemny rumieniec wykwitałJak z róży, której piersi zaranek odsłonił. Ledwieś piosnkę zaczęła, jużem łzy uronił, "Twój głos wnikał do serca i za duszę chwytał; Zdało się, że ją anioł po imieniu witałI w zegar niebios chwilę zbawienia zadzwonił. O luba! niech twe oczy przyznać się nie boją, Jeśli cię mym spójrzeniem jeśli głosem wzrusę;Nie dbam, że los i ludzie przeciwko nam stoją, Że uciekać i kochać bez nadziei muszę. Niech ślub ziemski innego darzy ręką twoją,Tylko wyznaj, że Bóg mi. poślubił twą Mickiewicz***"Jeśli to nie jest miłość..." Jeśli to nie jest miłość - cóż ja czuję? A jeśli miłość - co to jest takiego? Jeśli rzecz dobra - skąd gorycz, co truje? Gdy zła - skąd słodycz cierpienia każdego? Jeśli z mej woli płonę - czemu płaczę? Jeśli wbrew woli - cóż pomoże lament? O śmierci żywa, radosna rozpaczy, Jaką nader mną masz moc! Oto zamęt. Żeglarz, ciśnięty złym wodom dla żeru, W burzy znalazłem się podarłszy żagle, Na pełnym morzu, samotny, bez steru. W lekkiej od szaleństw, w ciężkiej od win łodzi Płynę nie wiedząc już sam, czego pragnę, W zimie żar pali, w lecie mróz mnie Petrarca***"Sonet 18" Mam cię porównać do letniego dnia? Piękniejsza jesteś, stalsza niźli on. Tenuta lata nazbyt krótko trwa I w maju ścina czułe pąki szron. To zbytni żar nam oko niebios śle, To szara mgła zasnuje złoty krąg I piękno już mniej piękne zdaje się Przez ślepy traf, lub przyrodzenia ciąg. A twoje lato nie straci swych kras Ani mu groźna najsurowsza z zim, Ni w mroku śmierci pogrąży cię czas, Bom w nieśmiertelny ujął ciebie rym. Pokąd tchu ludziom, pokąd w oku skry, Potąd trwa wiersz ten, a w wierszu tym Szekspir***"Niepewność" Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę, Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę; Jednakże gdy cię długo nie oglądam, Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam; I tęskniąc sobie zadaję pytanie:Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie? Gdy z oczu znikniesz, nie mogę ni razu W myśli twojego odnowić obrazu? Jednakże nieraz czuję mimo chęci, Że on jest zawsze blisko mej pamięci. I znowu sobie powtarzam pytanie:Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie? Cierpiałem nieraz, nie myślałem wcale, Abym przed tobą szedł wylewać żale; Idąc bez celu, nie pilnując drogi, Sam nie pojmuję, jak w twe zajdę progi; I wchodząc sobie zadaję pytanie;Co tu mię wiodło? przyjaźń czy kochanie? Dla twego zdrowia życia bym nie skąpił, Po twą spokojność do piekieł bym zstąpił; Choć śmiałej żądzy nie ma w sercu mojem, Bym był dla ciebie zdrowiem i pokojem. I znowu sobie powtarzam pytanie:Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie? Kiedy położysz rękę na me dłonie, Luba mię jakaś spokojność owionie, Zda się, że lekkim snem zakończę życie; Lecz mnie przebudza żywsze serca bicie, Które mi głośno zadaje pytanie:Czy to jest przyjaźń? czyli też kochanie? Kiedym dla ciebie tę piosenkę składał, Wieszczy duch mymi ustami nie władał; Pełen zdziwienia, sam się nie postrzegłem, Skąd wziąłem myśli, jak na rymy wbiegłem; I zapisałem na końcu pytanie:Co mię natchnęło? przyjaźń czy kochanie?Adam Mickiewicz*** Wciąż jesteś przy mnie... Wszelki dźwięk i ruch tak zwykły Jak schylenie czoła ku rękom Trzepot powiek i cichy uśmiech zamyślenia - to jesteś ty... Milczenie ust Puls serca I pieszczota dłoni nie chwycą ciebie Ani słowo Które w przemożny rośnie rytm I jakby falą i ciemnością ogarnia mnie... Więc smutek gorycz tęsknota - Czyż naprawdę jestem struną Na której ból mijania w dźwięk się przewija? Tylko jedna ty Kiedy schylasz się nade mną Uważnie patrząc w moje oczy Uciszasz drżenie i mój ból I chociaż Ciebie nie ogarnę Słowem i gestem Jest mi dobrze I mówię ci po prostuJesteś...Tadeusz Borowski***"Czym jest miłość" Płomieniem który posiadł drewnianą chatę - pijanym pocałunkiem wgryzł się w głąb strzechy. Piorunem - który kocha wysokie drzewa - wodą uwięzioną płasko - wyzwalaną przez niesyty wolności wiatr. Włosami sosny - gładzonymi jego ręką - włosami rozśpiewanymi w szaloną wdzięczną pieśń. Ciemną głową topielicy - która palce rozsnuła w poprzek fali - a uśmiech dała nieżywemu słońcu. Wyciągnięta na brzeg - płakała długo i nie wyschła aż dotąd póki smutni ludzie nie zakopali jej w ziemi. PoświatowskaZobacz także: Już niedługo jesień. Wybierz najbardziej klimatyczne wiersze o jesieni***"Czar" W miękkich fałdach twej sukni zgubiony ustami Piję złotej godziny czar... Niech nas omami... Krótko trwa rozkosz... Szczęście, co żyło dzień, kona... Od warg mych pokraśniały ci nagle ramiona... Włosy cię jeszcze kryją... Jutro przemoc losów Rozdzieli nas na zawsze... Wyjdź z lasu twych włosów... Wśród dwojga kwiatów, piersi twych, śnieżnych swą bielą, Pocałunki mym ustom ciepłe gniazdo ścielą...Leopold Staff***"Gdy domdlewasz na łożu" Gdy domdlewasz na łożu, całowana przeze mnie, Chcę cię posiąść na zawsze, lecz daremnie, daremnie. Już ty właśnie — nie moja, już nie widzisz mnie wcale. Oczy mgłą ci zachodzą, ślepną w szczęściu i szale! Zapodziewasz się nagle w swoim własnym pomroczu,Mam twe ciało posłuszne, ale ciało — bez oczu!... Zapodziewasz się nagle w niewiadomej otchłani,Gdziem nie bywał, nie śniwał, choć kochałem cię dla niej!.Bolesław Leśmian***"Lubię szeptać ci słowa" Lubię szeptać ci słowa, które nic nie znaczą — Prócz tego, że się garną do twego uśmiechu, Pewne, że się twym ustom do cna wytłumaczą — I nie wstydzą się swego mętu i pośpiechu. Bezładne się w tych słowach niecierpliwią wieści — A ja czekam, ciekawy ich poza mną trwania, Aż je sama powiążesz i ułożysz w zdania, I brzmieniem głosu dodasz znaczenia i treści... Skoro je swoją wargą wyszepczesz ku wiośnie — Stają mi się tak jasne, niby rozkwit wrzosu — I rozumiem je nagle, gdy giną radośnieW śpiewnych falach twojego, co mnie kocha, Leśmian***"Usta i oczy" Znam tyle twoich pieszczot! Lecz gdy dzień na zmroczu Błyśnie gwiazdą, wspominam tę jedną — bez słów, Co każe ci ustami szukać moich oczu... Tak mnie zegnasz zazwyczaj, im powrócę znów. Czemu właśnie w tej chwili, gdy odejść mi pora, Pieścisz oczy, nim spojrzą w czar lasów i łąk?... Bywa tak: świt się budzi od strony jeziora, Nagląc nas do rozplotu snem zagrzanych rąk... O szyby — jeszcze chłodne — uderza pozłotą Nagły z nieba na ziemię świateł zlot i spust — Usta twe — na mych oczach! Co chcesz tą pieszczotąPowiedzieć? Mów — lecz zmyślnych nie odrywaj ust!Bolesław Leśmian***"W malinowym chruśniaku" W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem Zapodziani po głowy, przez długie godziny Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny. Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem. Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty, Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory, Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory, I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty. Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała, A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni, Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni Owoce, przepojone wonią twego ciała. I stały się maliny narzędziem pieszczoty Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie, I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty. I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu, Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła, Porwałem twoje dłonie — oddałaś w skupieniuA chruśniak malinowy trwał wciąż LeśmianWiersze miłosne dla niego "Miłość" Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie. Patrzysz w okno i smutek masz w oku... Przecież mnie kochasz nad życie? Sam mówiłeś przeszłego roku...M. Pawlikowska-Jasnorzewska***"Szafirowa romanca" Szafirową nitkę wieczór plącze, szafirowe cienie zwodzą nas, szafirowy, szafirowy chłopcze, że mnie kochasz, powiedz jeszcze raz. Jeszcze raz w sekrecie szukasz moich rąk, jeszcze raz jak pierścień drży księżyca krąg, jeszcze raz namowy i rozmowy, jeszcze raz, chłopcze szafirowy - jeszcze raz w jaśminy, jeszcze raz pod wiatr, jeszcze raz popłynę pieśń bez słów przez świat, jeszcze raz powróżysz z płatków różyi powtórzysz wszystko jeszcze Naglą myśl i możliwość buchająca pieśnią, o której sen ostrzegał radosnym półgłosem... Zamiast ust, które jeszcze całować się nie śmią— papieros, zapalony drugim papierosem. Zetknięcie ramion w loży lub w głębi karety, koncentrujące życie w płonącym rękawie! Słodkie ognie bengalskie, rozkoszne rakiety,i oczy roześmiane w śmiertelnej zabawie. Shake-hand za długi nieco, a chcący trwać wiecznie, i odpychanie ludzi: nie mówcie! nie radźcie! i słowa, drżące, wdzięczne, niepotrzebne, śmieszne,Jak koronki i wstążki na przecudnym Pawlikowska-Jasnorzewska***"Erotyk" Na rozrzuconych poduszkach z rajskich, jawajskich batików umieram słodko bez żalu, umieram cicho, bez krzyku. — Czas za firanką ukryty porusza skrzydłem motyla, a moje czoło znużone coraz się niżej przechyla... Wreszcie dotykam Bieguna i śnieg mi taje wśród włosów, a końcem lakierka dosięgam trawy szumiących Lianosów. Leżę na ciepłych krajach, na gorejącym Równiku, i na jedwabnych poduszkach z różnobarwnego batiku... Wyciągam ręce ku Tobie, w Twoją najsłodszą stronę i czuję na rękach gwiazdy nisko nad nami zwieszone... Ogarniam Cię splątanego w pochmurny namiot niebieski, i spada niebo z hałasem, jak belki, wiązania, deski, obrzuca nas półksiężycem, słońcem, obłoków zwojem —i tak spoczywam — okryta niebem i sercem Twojem...Maria Pawlikowska-Jasnorzewska***"Jeśliś jest prawdą" Jeśliś jest prawdą, przyjdź do mnie bez słów i weź w twe ręce wszystko, co dać mogę, lecz jeśliś snem jest pośród innych snów,och! to samotną puść mnie w dalszą drogę. Czy wiesz, co znaczy być jak biały bez, który ku słońcu wypręża się cały, i tak już za nic nie chcieć więcej łez? —Patrz na me oczy — one już płakały -Maria Pawlikowska-Jasnorzewska*** chciałabym cię zobaczyć raz jeszcze raz jeszczeprzed wieczorem chciałabym przeżyć jeszcze jedno lub nawet dwa życiażeby móc cię zobaczyć i tamten ból który mnie wyniósłna rozżarzony piasek i tamten deszczkwietniowej niepogody i ją zdyszaną podążającą wierniewszystkimi moimi śladami odwracając głowę na zakrętach krzyczężeby nie śmiała przyjść bez ciebieHalina Poświatowska***"Zanurzcie mnie w Niego" Zanurzcie mnie w Niego jakby różę w dzbanek, po oczy, po czoło, po snop włosa jasnego - niech mnie opłynie wkoło, niech się przeze mnie toczy jak woda całująca Oceanu Wielkiego. Niech zginie noc, poranek, blask księżyca czy słońca, lecz niech on we mnie wnika jak skrzypcowa muzyka - gdy mi do serca dotrze, będę tym co najsłodsze, Nim. -Maria Pawlikowska-Jasnorzewska***"I mówię: odejdź! I wracam się cicha" I mówię: odejdź! — i wracam się cicha, By spojrzeć jeszcze na stóp twoich ślady, I słucham wiatru, co w dali gdzieś wzdycha, I na kwiat patrzę więdnący i blady, Na jeden z kwiatów tych, co mają duszę —I nie wiem, co mi jest — i płakać muszę. I mówię: zostań! — i sama odchodzę. I drżąca idę w ciemności przed siebie. I czuję ciernie kolące w tej drodze, I słyszę dzwony na serca pogrzebie, I widzę czarne snów ludzkich mogiły —I nie wiem, co mi — i iść nie mam siły. Dwie różne drogi — a jedna tęsknota, Dwie różne drogi — a jedno cierpienie. Na jednej zorza zagasa mi złota, Na drugą schodzi noc i smutków cienie... I późna chwila jest — i rosa pada,I nie wiem, gdzie mi iść — i stoję blada...Maria Konopnicka ***"Zakochani" Jest nam tak cicho, że słyszymy piosenkę zaśpiewaną wczoraj: "Ty pójdziesz górą, ja doliną..."Chociaż słyszymy — nie wierzymy. Nasz uśmiech nie jest maską smutku, a dobroć nie jest wyrzeczeniem. I nawet więcej, niż są warci,niekochających żałujemy. Tacyśmy zadziwieni sobą, że cóż nas bardziej zdziwić może? Ani tęcza w motyl na śniegu. A kiedy zasypiamy, we śnie widzimy rozstanie. Ale to dobry sen,ale to dobry sen, bo się budzimy z Szymborska*** bądź przy mnie blisko bo tylko wtedynie jest mi zimno chłód wieje z przestrzeni kiedy myślę jaka ona duża i jaka ja to mi trzeba twoich dwóch ramion zamkniętychdwóch promieni wszechświataHalina Poświatowska***"Lustro" jestem zaczadzona pięknem mojego ciała. patrzyłam dzisiaj na siebie twoimi oczyma. odkryłam miękkie zagięcie ramion znużoną okrągłość piersi które chcą spać i powoli na przekór sobie staczają się w dół. moje nogi rozchylające się oddające bezmiernie aż po krańce których nie ma to co jest mną i poza mną pulsuje w każdym liściu w każdej kropli deszczu. widziałam się jak gdyby poprzez szkło w twoich oczach patrzących na mnie czułam twoje ręce na ciepłej napiętej skórze moich ud i posłuszna twojemu rozkazowi stałam naga naprzeciw wielkiego lustra. a potem zasłoniłam oczy twoje żeby nie widzieć i nie czućsamotności mojego rozkwitłego tobą PoświatowskaBądź na bieżąco! Polub Chillizet na FacebookuChcesz podkręcić temperaturę w swoim związku? Koniecznie obejrzyjcie
leopold staff wiersze o miłości